Sentymentalna podróż z Jednoroginią. „Ostatni Jednorożec” – recenzja książki

-

Razem z moją siostrą uwielbiałyśmy w deszczowe dni oglądać bajki nagrane na VHS-y, miało to miejsce ładnych parę lat temu i miło wspominam ten okres swojego życia. Naszą ulubioną kasetą była właśnie ta z filmem Ostatni Jednorożec. Zachwycałyśmy się wtedy całkiem zgrabnie narysowanym białym „konikiem”, ale sama historia wydawała się nam dziwna i odrobinę niepokojąca. Dopiero teraz, po latach, mogę stwierdzić, że bez przeczytania książki nie da się do końca zrozumieć animacji.
Prawdziwe jednorożce

Peter S. Beagle pisze z niezwykłą wręcz lekkością, prawie od niechcenia, ale przez to jego opisy są niesamowicie naturalne i przyjemne w odbiorze. Sam sposób, w jaki przedstawił nieśmiertelne jednorożce, wydał mi się nader przekonujący, jakby te istniały naprawdę. To nie białe konie z rogiem, o nie – są mniejsze od tych przedstawicieli kopytnych, mają inne nogi, bardziej kozie lub sarnie, smukłe głowy, lwi ogon, cudowną grzywę i ten pierwotny rodzaj gracji, nieudolnie naśladowany przez jelenie. Tam, gdzie żyje jednorożec, panuje wieczna wiosna, więc mieszkańcy lasu, w którym osiedla się to piękne stworzenie, mogą być naprawdę wdzięczni losowi, bo przy nim nic im nie grozi. Już na początku książki jesteśmy świadkami wymiany zdań dwóch myśliwych, rozmawiają o tym, że nie są w stanie nic upolować w tej puszczy. Starszy utrzymuje, że to sprawka jednorożca, młody go wyśmiewa, bo przecież one nie istnieją… Gdyby tylko wiedział, że jego słowa usłyszy ostatni z nich i tak rozpocznie się wielka przygoda. Jednorogini ruszy na poszukiwania swoich braci, których nie widziała od stuleci. Nie wie jednak, że na swojej drodze napotka wielu ludzi, których nie rozumie, a nikczemny król Nędzor i jego Czerwony Byk postarają się jak najbardziej utrudnić jej zadanie wyzwolenia jednorożców.

Wszystko ma swoje plusy i minusy

Każda postać wykreowana przez autora jest oryginalna, ma wyraźne cechy charakteru, które mocno ją wyróżniają. Najwięcej będziemy mieć do czynienia podczas lektury z Jednoroginią, czarodziejem Szmendrykiem i poczciwą Molly Grue. Ta trójka doskonale się uzupełnia i wspiera. Na uwagę zasługuje fakt, że to właśnie nie mistyczny jednorożec podnosi dwójkę śmiertelników na duchu, tylko oni jego. Treść książki cały czas lawiruje między takimi tematami, jak przyjaźń, miłość, ale również śmiertelność i przemijanie. Dla naszej głównej bohaterki wizja śmierci to czysta abstrakcja, coś niepojętego i okropnego, ostateczność, po której nic nie ma. Szmendryk chce utracić swoją uzyskaną czarami nieśmiertelność, gdyż jest ona dla niego przekleństwem, natomiast Molly Grue pogodziła się z ulotnością chwil, jak każdy z nas. To, co się narodziło, musi kiedyś umrzeć, gdy jest się śmiertelnym, ale jednorożce rodzą się, a mimo wszystko nie odchodzą. Nie znają również ludzkich emocji – nie kochają, nie potrafią płakać, nie pałają gniewem, są czyste jak kartka papieru. Czy jest to dobre? Nad tym musicie zastanowić się sami – piękniejsza pusta nieśmiertelność czy pełne doznań doczesne życie.

Baśń bardziej dla dorosłych

Tym właśnie jest Ostatni Jednorożec – baśnią, piękną i dającą do myślenia. Niekoniecznie dla dzieci, a bardziej dla starszych czytelników, którzy będą potrafili docenić styl autora i opowiadają historię. Niektórych może nieco irytować poetycki sposób opisywania Peter S. Beagle’a, ale dla mnie to wielki atut, gdyż każde słowo nabiera dzięki temu magicznej, romantycznej aury. Wiele momentów jest w stanie rozbawić lub wywołać delikatny uśmieszek, chociażby to, że bohaterowie doskonale zdają sobie sprawę, że występują w baśni. Są również fragmenty, które potrafią zaniepokoić – spotkanie z mamą Fortuną i jej harpią lub pogoń Czerwonego Byka. Zakończenie chwyta za serce i w pierwszym odczuciu pomyślałam sobie: „To nie był dobry koniec.”, ale po chwili pogodziłam się z faktem,  że w tej baśni bywa trochę tak, jak w życiu – nic nie jest całkowicie czarne, ani białe, a radość często przeplata się ze smutkiem.

Dwa serca

Wydanie zawiera bardzo ciekawy sequel, główną bohaterką jest w nim dziewięcioletnia dziewczynka o imieniu Sooze. Wydarzenia, których będziemy świadkami, mają miejsce wiele lat po zakończeniu Ostatniego Jednorożca, spotkamy się ze „starymi znajomymi” i muszę przyznać, że w kilku momentach zakręciła mi się łezka w oku, bo wrażenie było takie, jakbym rzeczywiście rozstała się z bohaterami na te kilkadziesiąt lat. Sooze od razu podbiła moje serce i szybko zaakceptowałam fakt, że przez tę opowieść poprowadzi mnie mała dziewczynka. Jej wioskę nęka gryf – na początku zjada same owce i to można jeszcze jakoś przeboleć, ale gdy zaczyna porywać i pożerać dzieci, robi się nieciekawie. Sooze postanawia wymknąć się z domu i wyruszyć na poszukiwanie dobrotliwego króla Lira, by ten zgładził potwora! Po drodze spotyka Szmendryka i Molly, którzy są skorzy pomóc jej w tym zadaniu. Sequel domyka wątki, pozostawione w Ostatnim Jednorożcu, więc po jego przeczytaniu można „spać spokojnie”.

Piękna magia

Ta książka ma w sobie coś takiego, że człowiekowi aż ciężko się od niej oderwać. Magiczne opisy, ciekawi, zróżnicowani bohaterowie, klimat średniowiecznej Europy i oczywiście jednorożce. W dodatku oprawa graficzna tego wydania jest piękna, wpada w oko – okazuje się prosta i delikatna. Mam wrażenie, że historia spodoba się głównie czytelnikom płci pięknej, ale nie wykluczam, że nawet dorosły mężczyzna zakocha się w baśni o Jednorogini. Autor przeplata radość ze smutkiem, śmiech z  cichym wzruszeniem, mogę śmiało stwierdzić, że jest to cudowne dzieło, które każdy powinien choć raz  w życiu przeczytać.

Sentymentalna podróż z Jednoroginią. „Ostatni Jednorożec” – recenzja książki

 

 

 

Tytuł: Ostatni Jednorożec
Autor: Peter S. Beagle
Wydawnictwo: Nowa Baśń
Liczba stron: 340
ISBN: 978-83-65122-45-2

Jagoda Lechowicz
Jagoda Lechowicz
Zapalony gracz, rysowniczka, czytelniczka, fanka dobrego horroru i seriali animowanych. Wiecznie roztrzepana, uparcie utrzymuje, że jest jeszcze dzieckiem i ma do tego prawo. Właścicielka czarnego smoka o aparycji psa i kota o aparycji kota.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu