Ałbena Grabowska zasłynęła na polskim rynku wydawniczym poruszającą sagą Stulecie Winnych, która doczekała się swojej serialowej adaptacji. Nie będąc jednak gotową na podjęcie próby przeczytania całej serii, zdecydowałam się na inną powieść autorki, nowość opowiadającą o losach rodziny Terechowiczów, dotkniętej wydarzeniami I wojny światowej. Czy skradła moje serce?
Rodzinna sielanka przerwana przez wojnę
Głównymi bohaterkami powieści są trzy siostry — Amelia, Róża oraz Klara, niegdyś spadkobierczynie znacznego majątku, o którym po wyruszeniu ich ojca na front, szybko pozostało wyłącznie wspomnienie. Matka dziewcząt, zupełnie nie radząc sobie z nową rzeczywistością, pochłonięta rozpaczą, roztrwania pieniądze, jak gdyby nie zważając na realia bezwzględnych czasów. W obliczu nieporadności kobiety, to najstarsza z córek, Klara, stara się utrzymać wszystkich przy życiu, sama walcząc z otaczającą ją niepewnością, strachem o ojca oraz ich przyszłość. Jednak to nie I wojna światowa, a nowe porządki zaprowadzone w rodzinnym dworze przez męża Amelii — Jana, odmieniają rzeczywistość rodziny i sprawiają, że dramatyczne wydarzenia na froncie zaczynają grać drugie skrzypce. W codzienność Terechowiczówien z czasem wkradają się nieco inne problemy. Dziewczęta mierzą się z miłosnymi rozterkami i rywalizacją, a każda pragnie odnaleźć swoje miejsce w pochłoniętym niepokojem świecie.
Klara — sufrażystka
Wszystkie wydarzenia opisane w powieści krążą wokół postaci Klary — silnej i pracowitej kobiety, która w obliczu wojny i zmian, jakie ta przyniosła rodzinie, zakasała rękawy, by ramię w ramię ze służbą zająć się utrzymaniem posiadłości. Zupełnie inna niż jej siostry, mniej próżna, a zdecydowanie bardziej zaradna, jako jedyna zdaje się rozumieć ich nieciekawe położenie. Jednocześnie wyróżnia się też niezwykłą atrakcyjnością, nawet w tych niełatwych czasach przyciągającą rzeszę adoratorów, co niejednokrotnie prowadzi ją do konfliktów z Amelią i Różą.
Ta siostrzana rywalizacja, nad którą zawsze jednak wygrywa troska, była jednym z najcieplejszych elementów książki. Relacje pomiędzy dziewczętami oraz ich szacunek do matki przywodziły mi na myśl fabułę Małych kobietek Louisy May Alcott. Miłym dodatkiem, choć wyłącznie w formie kilku wzmianek, był wątek działających w wojennej Warszawie sufrażystek. Główna bohaterka, ze swoim naturalnym feminizmem, wspaniale wpasowała się w ideologię tego ruchu.
Ałbena Grabowska w bardzo zgrabny sposób zaprezentowała przywiązanie do szczegółów — opisywane przez nią wydarzenia w dworze Terechowiczów, mogłyby odbywać się w każdym momencie dziejowym – do tego stopnia uniwersalne były to problemy – jednak umiejętnie wpleciono w nie elementy polskiej historii. Cieszy mnie również, że stworzyła tak silną bohaterkę, jaką jest Klara, dla której pojawianie się kolejnych mężczyzn nie stanowiło wybawienia z opresji, gdyż sama doskonale radziła sobie z otaczającą ją rzeczywistością.
Miłosne wielokąty
Wątek romantyczny jest jednym z najszerzej rozwiniętych w powieści, a w jego sercu tkwi główna bohaterka. W pewnym momencie miałam wrażenie, że wszystkie miłosne drogi prowadzą do Klary — niemal każdy pojawiający się w książce mężczyzna ulegał jej urokowi. W ogólnym ujęciu nie przeszkadzało mi to, wszak sama mogłabym zakochać się w tak zaradnej, odważnej, a zarazem troskliwej dziewczynie. Jednak w pewnym momencie uczuciowych rozterek i kolejnych połączeń pomiędzy bohaterami było dla mnie po prostu zbyt wiele. Zdecydowanie bardziej ciekawiły mnie motywy stojące za działaniami postaci, chciałam poznać ich osobowości, dowiedzieć się o nich czegoś więcej, lecz nie było mi to dane. Cała ta historia zdawała się być o wiele zbyt rozległa, aby odpowiednio ująć ją na tak nielicznych stronach. Z nadzieją będę więc oczekiwała informacji o ewentualnej kontynuacji — zwłaszcza że akcja została przerwana brutalnie i niespodziewanie.
Proste prawdy
Rzeki płyną, jak chcą to kolejna powieść udowadniająca, że bez względu na to, jakie są czasy — wojny czy pokoju — życie ludzkie toczy się własnym rytmem. Jest w nim miejsce na miłość, złość, rywalizację, śmiech czy niepokój, a Ałbena Grabowska w mistrzowski sposób to uchwyciła.
Klara, Amelia i Róża równie dobrze mogłyby przeżywać swoje rozterki dzisiaj, a waga ich uczuć wcale by się nie zmieniła. Oczywiście, nie jesteśmy sobie w stanie nawet wyobrazić swoich emocji oraz decyzji w obliczu tak tragicznego wydarzenia, jakim jest wojna. Jednak potrzeba bliskości drugiego człowieka, chęć odnalezienia własnego miejsca, pewna postawa wobec oczekiwań, jakie stawia nam rzeczywistość to rzeczy, które zawsze są z nami. A ta powieść dobitnie mi o tym przypomniała.
Tytuł: Rzeki płyną, jak chcą
Autorka: Ałbena Grabowska
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Rebis