Pierwsze zadania, pierwszy trop. „Miecz zabójcy demonów” – recenzja 2. tomu mangi

-

Żeby ocalić siostrę, Tanjirou Kamado postawił wszystko na jedną kartę i podjął niezwykle wyczerpujący trening, aby zasilić szeregi Zabójców Demonów. Aby nim zostać – musi zdać egzamin. Wiemy już jednak, że to bardzo uparty i zawzięty chłopak. Jednakże droga, na którą wstąpił, nie będzie łatwa – pytanie więc, jakie kolejne trudności napotka?
Ogar na tropie

Tanjirou test zdał jako jeden z pięciorga szczęśliwców – było ciężko, nawet bardzo, ale chłopak dał radę. Zdjęto z niego miarę na mundur, otrzymał kruka, który będzie informować go o nowych zadaniach, a także wybrał rudę na miecz Nichirin – oręż Zabójców Demonów. Zanim go jednak otrzyma, minie trochę czasu, jaki będzie mógł spędzić ze swoim mistrzem oraz Nezuko. Pogrążona we śnie przez większą część szkolenia siostra bohatera wreszcie się bowiem obudziła i, jak się okazuje, pan Urokodaki nie próżnował, wpajając demonicznej siostrze pragnienie, aby zamiast atakować ludzi, chroniła ich. W ten sposób przygotował Tanjirou doskonałą pomoc w nadchodzących misjach. A te przyjdą niezwykle szybko po tym, jak w ręce świeżo upieczonego Zabójcy trafi jego własny Nichirin, jaki przybrał rzadki, czarny kolor. Już w trakcie wykonywania pierwszego zadania – pozbycia się porywającego młode dziewczęta krwiożerczego wroga ludzkości w pewnej wiosce – pojawi się w końcu ślad, prowadzący do jedynego celu głównego bohatera – przywrócenia człowieczeństwa Nezuko. Kluczem ma być Muzan Kibutsuji, pierwszy demon, jedyny posiadający zdolność przemieniania ludzi w podobnych sobie. Tanjirou musi go jednak nie tylko odnaleźć, ale również zmusić do współpracy. A to nie będzie proste.

Galopkiem przez wydarzenia

Koyoharu Gotouge nie zwalnia – drugi tom Zabójcy demonów jest równie skondensowany, co pierwszy. Wciąż nie znajdziemy tutaj znanego z większości popularnych shōnenów przeciągania pojedynczych przygód, tworzących przestrzenie nie tyle na oddech pomiędzy kolejnymi wydarzeniami, co na „wciągnięcie się” w epizody oraz kolejne przeciwności. Jest to z jednej strony zaletą, ponieważ szybciej przechodzimy do konkretów, zamiast początkowego biegania w kółko w pogoni za pietruszką, zanim główna linia fabularna w ogóle pojawi się na horyzoncie. Czyli zanim autor bądź autorka będą wiedzieć, że wydawnictwo złoży zamówienie na większa liczbę rozdziałów. A z drugiej, to również wada, przede wszystkim dlatego, że nasze wejście w główną linię fabuły jest nagłe, poprzedzona bardzo krótkim wstępem. Nie mamy czasu, aby poznać bohaterów, ich reakcje, te kilka cech, jakie posiadają, oraz chociaż część umiejętności rozwijanych w dalszych rozdziałach. Taka kondensacja fabuły sprawia również, że w konsekwencji sceny walk, choć liczne, nie są długie, za to klarowne i łatwe do rozczytania.

Skomplikowany świat demonów

W drugim tomie Zabójcy demonów dowiemy się czegoś więcej tak o samych Zabójcach, jak też tych, których ścigają, aby pomóc ludziom. Przede wszystkim razem z protagonistą poznajemy imię pierwszego pośród demonów, Muzana Kibutsujiego, prawdopodobnego mordercę rodziny Tanjirou. Ba! Główny bohater spotyka go krótko po tym, jak dowiaduje się o jego istnieniu i, oczywiście, pakuje się w kłopoty. To trzeci rodzaj tych człowiekożerców, który pojawia się na kartach Kimetsu no yaiba i nie ostatni nawet w obrębie tej części historii. Jeśli dodamy do tego fakt, że protagonista tej mangi Gotouge jest zdolny do współczucia demonom, co pokazał wyraźnie w trakcie egzaminu na Zabójcę, to możemy wnioskować, że sama kultura tych istot może okazać się bardziej skomplikowana niż na tym etapie ją znamy. Pozostaje mieć nadzieję, że ta część świata mangi zostanie rozwinięta poza zwykłą kategorię „wrogów do siekania co rozdział”.

Lekarstwo na horyzoncie?

Drugi tom Zabójcy Demonów pod względem tego, jak został opowiedziany, trzyma poziom pierwszej części. Ta zwarta, skondensowana historia rozwija się wprawdzie szybciej niż jesteśmy przyzwyczajeni, jednak nie oznacza to, że nie jest interesująco. Wręcz przeciwnie – na tym etapie mangi oraz posiadanych przez nas i Tanjirou informacji naprawdę trudno będzie nie sięgnąć po kolejną część z czystej, nieposkromionej ciekawości, co będzie dalej.

Pozostałe recenzje tej serii:

 

Pierwsze zadania, pierwszy trop. „Miecz zabójcy demonów” – recenzja 2. tomu mangi

 

Tytuł: Miecz zabójcy demonów. Kimetsu no yaiba

Autor: Koyoharu Gotouge

Wydawnictwo: Waneko

ISBN: 978-83-8096-811-0

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Drugi tom „Zabójcy demonów” wprowadza kilka interesujących wątków, jak też ważnego dla misji Tanjirou antagonistę. Wydarzenia galopują w tym niedużym tomie w dość zawrotnym tempie sprawiając, że nieco strach się bać, co czeka bohatera w dalszej części historii.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Drugi tom „Zabójcy demonów” wprowadza kilka interesujących wątków, jak też ważnego dla misji Tanjirou antagonistę. Wydarzenia galopują w tym niedużym tomie w dość zawrotnym tempie sprawiając, że nieco strach się bać, co czeka bohatera w dalszej części historii.Pierwsze zadania, pierwszy trop. „Miecz zabójcy demonów” – recenzja 2. tomu mangi