Niewidoczne ofiary i ogromne straty. „Na szlaku trumien” – recenzja książki

-

W XXI wieku to nie państwa a koncerny są potęgą, posiadają ogromną siłę sprawczą mogącą doprowadzić ludzkość na skraj przepaści. Ich budżety przekraczają zasoby finansowe wielu krajów i dzięki sile pieniądza ustanawiają normy oraz prawa, zapewniające jeszcze większe zyski.

A chciwość to bałwochwalstwo, które nie ma i nie zna granic: co z tego, ze giną owady, które zapylają rośliny, pociągając za sobą zagrożenie powrotu głodu, prawdopodobną przyczynę końca ludzkości? W każdej wojnie o pieniądze, władzę i dominację nad światem są ofiary. Dla osób u władzy to tylko statystyka i efekt uboczny, który nie ma zbyt wielkiego znaczenia. Taka jest rzeczywistość, w której przyszło nam żyć i w takich też realiach toczy się opowieść o walce o lepszą przyszłość dla nowego pokolenia. Nosi ona wymowny tytuł Na szlaku trumien, a wyszła spod pióra twórcy trylogii Człowiek z Wyspy Lewis – Petera Maya.

Bee book

Pewnego dnia na plaży wyspy Harris morze wyrzuciło mężczyznę. Kiedy odzyskał świadomości, nie wiedział, kim jest i w jaki sposób znalazł się w tym miejscu, był skołowany i nie miał nawet pojęcia, dokąd udać się po pomoc. Ale głód i przemoczone ubranie wystawione na działanie mroźnego wiatru w końcu motywują go do ruszenia przed siebie. Sporą konfuzję budzi w nim fakt, że pierwsza napotkana kobieta wie, kim on jest i gdzie mieszka: to Neal Maclean, pisarz, który przed rokiem wynajął dom na wyspie Harris, aby opisać tajemniczą historię zniknięcia trzech latarników z Eilean Mòr przed niemal stu lat. Problem w tym, że gdy dociera do podobno swojego domu, nie może odnaleźć rękopisu książki, którą miał już rzekomo na ukończeniu. Zaczyna wątpić, czy aby na pewno jest owym pisarzem, skoro brakuje manuskryptu, a na komputerze nie ma żadnych śladów i plików świadczących o jego działalności literackiej. Właściwie jedyne, co znajduje, to mapa z zaznaczonym „szlakiem trumien”, która wraz z ukąszeniami na rękach podpowiadają mu, że dzieje się coś ważnego.

Jednocześnie w szkockim Edynburgu siedemnastoletnia Karem Fleming próbuje radzić sobie z traumą po samobójczej śmierci ojca. Buntuje się przeciwko matce i jej nowemu partnerowi, równocześnie próbując znaleźć swoje miejsce w nowej rzeczywistości. Bardzo tęskni za tatą i nie może wybaczyć sobie gorzkich słów, które pod wpływem emocji wykrzyczała mu w twarz, ostatnich, jakie od niej usłyszał. Postanawia spotkać się z będącym jej najlepszym przyjacielem chrzestnym. To on wręcza dziewczynie dziwny, podpisany przez rodzica list, który miała otrzymać po skończeniu osiemnastu lat. Mimo, iż do wyznaczonego terminu brakuje jeszcze roku, to Karen z napięciem zapoznaje się z jego treścią, która rzuca on cień nadziei na to, że jej ojciec jednak żyje.

To nie zwykły thriller!

Jaki jest związek między tymi dwoma postaciami? Okazuje się, iż łączy ich postać prowadzącego sprawę zabójstwa na wyspie Flannan detektywa George’a Gunna. Morderstwem to jest jednak tylko tłem do ukazania innego, ważnego problemu thrillera – ginięcia pszczół. Peter May nie tylko przybliża ciekawostki dotyczące tych owadów, ale przede wszystkim skrupulatnie wylicza, co się stanie, jeśli wyginie populacja tych owadów.  Pszczoły zapylają prawie siedemdziesiąt procent wszystkich roślin, dlatego stwierdzenie Einsteina, iż bez nich wyginęlibyśmy w przeciągu czterech lat, nie jest zbyt dalekie od prawdy. Co roku wymiera jednak od trzydziestu do pięćdziesięciu procent ich populacji.

Nić powiązań między uczelniami a koncernami finansującymi badania doprowadzają do rozwiązania tajemnicy wyspiarskiego szlaku trumien. Co łączy Neala Macleana z Tomem Flemingiem, neurologiem prowadzącym badania nad rolą neonikotynoidów w wymieraniu rojów pszczół? I najważniejsze – dlaczego wszyscy mieszkańcy wyspy chcą zataić istnienie eksperymentów mających wpływ na cały ekosystem?

Akcja nie nuży – historię poznajemy z perspektywy trzech protagonistów, zaś kolejne rozdziały przynoszą zaskakujące zwroty fabularne, utrzymując dynamizm fabuły na równym poziomie. Największym atutem książki jest jednak jej stylistyka – autor w interesujący sposób połączył wątek kryminalny, ciekawostki naukowe dotyczące życia pszczół oraz działalności koncernów, wplatając w to wierzenia i podania mieszkańców wysp szkockiego archipelagu. Nie dajcie się jednak zwieść, ponieważ plastyczny opis Maya ukazuje naprawdę mroczną, wielowątkową historię nadmorskich wysp.

Ekoprzesłanie

Wbrew pozorom, Na szlaku trumien Petera Maya to nie rasowy thriller, lecz historia z ekologicznym przesłaniem. Wątek ginięcia pszczół w przyrodzie został bardzo dobrze osadzony w fabule – śledztwo w sprawie zabójstwa finalnie zostaje naprowadzone w stronę działalności dużych koncernów, których działalność ma destrukcyjny wpływ na rozwój natury. Surowy klimat odizolowanej wyspy w archipelagu Hybryd Zewnętrznych, której mieszkańcy na każdym kroku śledzą bohaterów potęguje wrażenie, iż  zakulisowe rozgrywki wielkich firm mogą doprowadzić do całkowitej zagłady, nie tylko świata flory i fauny, ale także nas samych. Zachęcamy do lektury Na szlaku trumien oraz do udziału w społecznej akcji Greenpeace Adoptuj pszczołę – zajrzyjcie na https://adoptujpszczole.pl/.

Niewidoczne ofiary i ogromne straty. „Na szlaku trumien” – recenzja książki

 

Tytuł: Na szlaku trumien

Autor: Peter May

Wydawnictwo: Albatros

Liczba stron: 383

ISBN: 978-83-28125-286-7

Patrycja Wieleba
Patrycja Wielebahttps://portafortunas.pl/
Herbatoholiczka, miłośniczka prozy Philipa K. Dicka, absolutnie zakochana w bajkach Disney'a. Fanatyczka kotów, zakochana w Deanie Winchesterze i Thorze, bierze kąpiele do soundtracka Władcy Pierścieni i próbuje rozgryźć walkę na miecze w Wiedźminie.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu