O, siło, na imię ci kobieta. „Położna z Auschwitz” – recenzja ebooka

-

Siedemdziesiąta piąta rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz zaowocowała wysypem powieści o tej tematyce. Czy warto je czytać? Sprawdźmy jedną z nich. 

Położna z Auschwitz to niezwykła książka o wyjątkowej kobiecie. Stanisława Leszczyńska trafiła do Auschwitz w sierpniu 1944 roku. Ogołocona ze wszystkiego, pozbawiona nadziei na przyszłości rozpoczyna walkę z systemem, robiąc to, co umie najlepiej – przyjmując porody. W nieogrzewanym budynku, nad piecem, mając do dyspozycji jedynie stary koc, wiadro i resztki czystych szmat. Pod czujnym spojrzeniem Leszczyńskiej rodziły Polki, Żydówki, Niemki, Rosjanki, Cyganki i Ukrainki. Podczas jej pobytu w Auschwitz podczas porodu nie zmarło ani jedno dziecko i ani jedna kobieta. Leszczyńska pomagała jak umiała, organizując świeżą wodę, kawałek odzienia, czy szczyptę ziół. W czasie pobytu w Auschwitz, nie nosiła imienia Stanisława, ale w przeciwieństwie do wielu nie stała się numerem. Była Mamą. Matką. Mamulą. Mamcią. Ukochaną, dobrą, cudowną. Tą, która zawsze przytuli, pocieszy i powie, że damy radę. Tą, która zawsze ma wiarę i wie, co robić. I Leszczyńska wiedziała. 

Dobrze, że byłaś 

Historię Stanisławy Leszczyńskiej poznajemy z perspektywy ciężarnej rzeźbiarki-artyski, która po wojnie wspomina to, co działo się w obozie. Kobieta, będąca naszą narratorką, nie ma imienia, jest postacią stworzoną z strzępek opisów z listów, jakie rodzące pisały do Leszczyńskiej. Artystka prowadzi pierwszoosobową narrację, dzięki czemu jej rozważania są o wiele bardziej przejmujące i dramatyczne, pozwala nam to na utożsamienie się z bohaterami i „przeniesienie się” do obozowych realiów. Opowiada ona o Auschwitz, stojąc niejako z boku. Jej samej bezpośrednio nie dotyczą żadne nieprzyjemne wydarzenia. Opisuje nie tylko sytuacje w obozie, ale też przybliża uczucia bohaterów. Tłumaczy otaczającą ich rzeczywistość, jak również wybiega w przyszłość i wraca przeszłość. Przytaczając losy bohaterów przed i po wojnie. Stara się nie oceniać, ale momentami przychodzi jej to z trudem. I nic w tym dziwnego, bo to, co wydarzało się w Auschwitz, przekracza ludzkie wyobrażenie. 

Nie złamiecie mnie 

Jest to jedna z tych powieści, które zostaną ze mną na długo. W głowie i w sercu. Nie pozwalają o sobie zapomnieć i wracają w najmniej oczywistych momentach. Ale też otwierają oczy, poszerzają horyzonty, dają do myślenia. Czytając, zrozumiałam, czemu podziwiam Stanisławę Leszczyńską. Nie dlatego, iż pomogła setkom dzieci przyjść na świat, że ratowała je za wszelką cenę i robiła wszystko, aby przeżyły jak najdłużej. Podziwiam ją, bo w całej tej chorej sytuacji, co ją spotkało, w tym całym złu i bólu, nie znienawidziła ani Josefa Mengele, ani Niemców. Jej brak nienawiści sprawił, że nawet sam Anioł Śmierci nie potrafił jej złamać, wymusić na niej posłuszeństwa. Nie mógł tego zrobi, gdyż w jej sercu brakowało strachu w stosunku do niego, a jedynie poczucie bezsilności i niesprawiedliwości. I to właśnie to napędzało ją do działania, do robienia tego, co była w stanie. Do przyjmowania porodów.

Siła kobiet

Książka z pewnością będzie wyjątkowa dla kobiet. Dlaczego? Każda mama, czytając o porodzie innej, przypomina sobie swój. Ten ból, łzy, godziny strachu i niepewności, ale też głęboko zakorzenioną wiarę w to, że wszystko się uda, bo wiemy, jak to zrobić. Jednocześnie kojarzymy narodziny z czymś szczęśliwym, wyjątkowym i radosnym. Jednak w obozie poród oznaczał strach. O siebie, o przyszłość i dziecko. Czy przeżyje? Czy może ktoś je zabije? Czy pozwolą mu żyć? To nie są pytania, jakie powinna zadawać sobie rodząca. Dlatego właśnie, jeśli poród macie już za sobą lektura historii Leszczyńskiej może mocniej na was oddziaływać. Bo żadna matka nie powinna bać się o to, że jej nowonarodzone dziecko wyląduje na stosie trupów albo zostanie skazane na wolną śmierć głodową. Jednocześnie Położna z Auschwitz pokazuje olbrzymią siłę, jaką dysponują kobiety. Siłę, która ujawnia się właśnie podczas porodu i pozwala rodzącej osiągnąć to, co pozornie nieosiągalne. W każdej kobiecie jest jej kawałek, tej pierwotnej, naturalnej potęgi, której nie jesteśmy w stanie zrozumieć, nie doświadczając jej.

Szukacie literatury pięknej? Zapraszamy na stronę Virtualo.

Recenzja powstała we współpracy z Virtualo.

O, siło, na imię ci kobieta. „Położna z Auschwitz” – recenzja ebooka

 

Tytuł: Położna z Auschwitz

Autor: Magda Knedler

Wydawnictwo: Mando

Rozmiar pliku: 636 KB

ISBN: 978-83-277-2226-3

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

„Położna z Auschwitz” to książka niezwykła. Mocna, dobrze napisana i zapadająca w pamięć. Wiem, że jeszcze nie raz do niej wrócę. I wam również serdecznie ją polecam! Na pewno wiele z was wyleje przy niej łzy, ale nie będą one zmarnowane. To hołd dla kobiet, które urodziły w obozie; które cierpiały i które musiały po wyjściu żyć z myślą, że przez wymysł chorych ludzi nigdy nie zobaczą swojego dziecka. Ja nie mogłam się oderwać od tej książki i mam nadzieję, że was również zachwyci. 

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Położna z Auschwitz” to książka niezwykła. Mocna, dobrze napisana i zapadająca w pamięć. Wiem, że jeszcze nie raz do niej wrócę. I wam również serdecznie ją polecam! Na pewno wiele z was wyleje przy niej łzy, ale nie będą one zmarnowane. To hołd dla kobiet, które urodziły w obozie; które cierpiały i które musiały po wyjściu żyć z myślą, że przez wymysł chorych ludzi nigdy nie zobaczą swojego dziecka. Ja nie mogłam się oderwać od tej książki i mam nadzieję, że was również zachwyci. O, siło, na imię ci kobieta. „Położna z Auschwitz” – recenzja ebooka