Marvel stawia na filmy – co i rusz w kinach pojawiają się superbohaterskie produkcje z MCU. Niebawem ma się to jednak zmienić, kiedy światło dzienne ujrzy platforma Disney+, zaleją nas seriale opowiadające o przygodach znanych nam z ekranów postaci. Warto przypomnieć, że obrazy, jakie pojawią się na nowym serwisie, nie są jedynymi, jakie oparto na komiksach Marvela.
Stacja ABC już od kilku dobrych lat raczy nas przygodami agentów T.A.R.C.Z.Y. Niektóre sezony były gorsze, mam tutaj na myśli pierwszy, kiedy bohaterowie, poza Coulsonem, wydawali się nieopierzeni i nijacy, inne fenomenalne (dwójka, trójka, czwórka czy piątka). Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Za rok amerykańska stacja wyemituje ostatni sezon serialu opowiadającego o perypetiach May, Fitza, Simmons, Daisy, Macka, Yo-Yo i Coulsona. Zanim to jednak nastąpi, przeczytajcie, co się działo w tegorocznej odsłonie produkcji. A wydarzyło się wiele, naprawdę wiele dziwnych rzeczy.
Mija sobie rok
Od wydarzeń przedstawionych w piątej części serialu minął rok. Coulson nie żyje, Mack zajął jego miejsce, co wpłynęło na związek bohatera z Yo-Yo, para nie jest już razem, May stara się pozbierać po pożegnaniu miłości jej życia, a Simmons i Quake wyruszyły w daleką, naprawdę daleką podróż (wiecie, taką w kosmos), by odnaleźć przeszłego Fitza i sprowadzić go na Ziemię.
Protagoniści mają więc ręce pełne roboty. A sytuacji nie polepszy fakt, iż na naszej planecie pojawi się nowe zagrożenie, w końcu bohaterowie nie mogą sobie pozwolić na chwilę przerwy od ratowania świata. Tym razem na Ziemię trafia grupka czterech osobników, którzy porywają i zabijają ludzi. Na ich celowniku znajduje się również Deke, który odniósł niebywały sukces i stał się multimilionerem. Pożyczył sobie kilka pomysłów T.A.R.C.Z.Y. i oddał je zwykłym ludziom, przez co zbił całkiem pokaźny majątek.
Żadne pieniądze nie będą mogły jednak zagwarantować mu bezpieczeństwa, kiedy czwórka przybyszów postanowi go wyeliminować. A jeden z nich, cóż, szef bandy okazuje się skórą ściągnięta z Coulsona.
Tymczasem gdzieś daleko, w odległej galaktyce, Daisy i Jemma szukają Fitza. Chcą go sprowadzić na Ziemię, by Simmons mogła z nim żyć długo i szczęśliwie. Oczywiście nie jest to łatwym zadanie, odpowiednim porównaniem okaże się to do szukania igły w stogu siana. Czy bohaterki znajdą ukochanego jednej z nich? Czy Mack i ziemska ekipa poradzą sobie z nowym zagrożeniem? Czy Coulson żyje?
Kosmici, stwory, latające ohydztwa
Przez pierwszą połowę sezonu akcja toczy się w dwóch miejscach – jedne zdarzenia rozgrywają się na Ziemi, inne w kosmosie. Zarówno pierwsza, jak i druga płaszczyzna fabularna okazuje się wciągająca. Mack i agenci, którzy działają na błękitnej planecie, muszą dojść do tego, kim jest mężczyzna wyglądający jak ich zmarły przyjaciel, co nie okazuje się zbyt łatwe, gdyż Coulson 2.0 ma jedno zadanie – zabić złych zagrażających Ziemi. Nie chce, by planecie przytrafiło się to samo, co jego miejscu zamieszkania. Pragnie ustrzec ją przed zagładą – Ziemi zagrażają bowiem Dzierzby. I nie mam tutaj namyśli małego puchatego ptaszka, tylko wielkie, ohydne, skrzydlate potworki, które dostają się do człowieka po przez wniknięcie do ludzkiego wnętrza przez usta, i przejmują nad nim kontrolę. Niełatwo je zabić, jedynie Sarge, tak ma na imię osobnik z twarzą Phila, wie, jak się ich pozbyć. Oczywiście pomiędzy nim a agentami dochodzi do serii przepychanek, walki, wymiany ognia i zdań. W końcu jednak prawda o misji najeźdźcy wychodzi na jaw.
Nie mogło zabraknąć dawki rozterek protagonistów. Hej, w końcu uważali, że Coulson nie żyje, a tu nagle na Ziemię wkracza facet, który wygląda jak on. Jak nie zwariować? May przechodzi ciężkie chwile, a jej rozmowy z nie-Philem pokazują, jak zmarły wiele dla niej znaczył.
Wspominałam, że przez pierwsze epizody akcja rozgrywa się w dwu miejscach. Wiemy, co dzieje się na błękitnej planecie, ale równie ciekawe wydarzenia mają miejsce w kosmosie, gdzie przebywają Simmons, Quake, Davis, Piper, Fitz i Chronicom Enoch (znamy go z wcześniejszej odsłony). Akcja goni akcję, bohaterowie muszą stawić czoła wielu zagrożeniom, podjąć kilka ryzykownych decyzji. W końcu następuje wyczekiwane (naprawdę mocno wyczekiwane!) spotkanie protagonistów. Ale to wcale nie oznacza, że wtedy wszystko się uspokaja. Wręcz przeciwnie, robi się jeszcze bardziej intensywnie. A Chronicomy okazują się wrogami, a nie przyjaciółmi.
Powroty
Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia odnośnie tego sezonu. Po pierwsze, początkowe odcinki miewają kilka mniej intersujących momentów. Prawda jest taka, że wydarzenia na Ziemi nie są tak ciekawe jak te w kosmosie. Oczywiście interesuje nas to, kim jest Sarge, i co robi na planecie ludzi, cieszymy się także, gdy pojawia się Deke (to najzabawniejsza postać tego sezonu), jednak o wiele bardziej wciągające są perypetie Quake i jej ekipy. Każda chwila spędzona z Daisy, Jemmą i spółką okazuje się niesamowita. Twórcy o wiele lepiej poprowadzili ten wątek. Wydarzenia na Ziemi są interesujące, ale tylko przez chwilę.
W końcu jednak każdy znajduje się na błękitnej planecie. I wtedy akcja przyspiesza, pojawia się prawdziwy wróg, dowiadujemy się też sporo o tym, kim jest Sarge. Bohaterowie walczą z antagonistką tej serii – Izel, która stworzyła Dzierzby. Chce ona przejąć władanie nad Ziemią (a to ci nowość!). Oczywiście dojdzie do potyczki, przy okazji pożegnamy się też z kilkoma bohaterami. W końcu twórcy lubią zabijać swoje postaci. A skoro już o antagonistce mowa, cóż, nie jest ona najciekawszą i najlepiej skonstruowaną złą. Ma wielką moc, trudno ją pokonać, ale nic poza tym. Nie przeraża, nie ciekawi i nie zapada na długo w pamięci widza.
Muszę przyznać, że starcie dobra ze złem wyszło trochę nijak. We wcześniejszych sezonach finały były bardziej wciągające, choć trzeba dodać, że cliffhanger wzbudził chęć na więcej. Kolejna odsłona będzie dotyczyła walki z Chronicomami i zmiany przeszłości. Jeden zarzut! To, co twórcy wyprawiają z postacią Coulsona, zaczyna wołać o pomstę do nieba. Błagam, niech przestaną komplikować wątek tej postaci, bo robi się to mało zjadliwe i denerwujące.