Ałbena Grabowska to wszechstronnie uzdolniona kobieta, która nie tylko pisze książki, ale też pracuje jako neurolog i epileptolog. Przy okazji premiery jej najnowszego kryminału Kości proroka udało nam się zadać pisarce kilka pytań.
Wiktoria Mierzwińska: Nie da się ukryć, że pisarze często nadają swoim bohaterom własne cechy. Margarita Kowalska – podobnie jak Pani – jest Polką bułgarskiego pochodzenia, czy w Pani też mieszają się typowe cechy przedstawicieli tychże narodów?
Ałbena Grabowska: Margarita Nowak, nie Kowalska… Uważam się za Polkę, ale bułgarskie korzenie są dla mnie bardzo ważne. Nie wiem, czy są jakieś typowe cechy narodowe. Bułgarzy to siedmiomilionowy naród, w Polsce jest nas sześć razy więcej. Każdy z nas jest inny. Mówi się, że Bułgarzy są otwarci, ekspresyjni, Polacy bardziej stonowani. W Bułgarii wszyscy się znają, przechodzą na ty, wychodzą wieczorami i spotykają się ze znajomymi. W Polsce wciąż takie wieczorne życie na zewnątrz toczy się jedynie w większych miastach, przeważnie wśród młodych ludzi. Ja jestem raczej introwertyczką. Lubię spędzać czas z bliskimi, gotować i podejmować przyjaciół, wyjść do kina czy teatru. Z drugiej strony wieczory przy dobrej książce też są wspaniałe. Nie wiem czy we mnie jest więcej Polki czy Bułgarki.
WM: Czy borykała się Pani kiedykolwiek z problemem podwójnej tożsamości, miała wrażenie, że ze względu na nietypowe pochodzenie nigdzie nie pasuje?
AG: Nigdy nie miałam takiego wrażenia. Co więcej nikt nie zadał mi takiego pytania.
WM: Patrząc na Pani dorobek jako autorki, stwierdzam, iż jest Pani wszechstronnie uzdolniona. Zastanawia mnie czy jakieś książki pisało się Pani łatwiej? Która była największym wyzwaniem?
AG: Każda książka jest dla mnie wielkim wyzwaniem i w napisanie wszystkich włożyłam wiele wysiłku. Wydawałoby się że jednotomowe powieści są łatwiejsze do napisania, ale tak nie jest. Może dlatego, ze ja nie wybieram łatwych narracji i prostych historii. Sagi są jeszcze trudniejsze. Tu należy panować nad wieloma postaciami i wątkami, które muszą się przeplatać. Tak było w „Stuleciu Winnych” oraz w „Alicji w krainie czasów”. Dodatkową trudnością była odmienność gatunków w „Alicji”. Pierwszy tom „Czas zaklęty” to klasyczna powieść XIX –wieczna, drugi („Czas opowiedziany”) – książka awanturnicza i powieść drogi, a ostatni tom „Cza odzyskany” to thriller szpiegowski. Musiałam nie tylko prowadzić fabułę, ale także trzymać się gatunku. Największym wyzwaniem były jednak niewątpliwie „Kości proroka”. To książka której akcja dzieje się w I, XII i XXI wieku. Akcja biegnie trzytorowo, co samo w sobie jest trudne. Poza tym osadzenie fabuły w czasach Chrystusa i w XII wieku w klasztorze bogomiłów wymagało wręcz benedyktyńskiej pracy przy studiowaniu realiów tamtych czasów.
WM: Skąd pomysł na aż trzy wątki fabularne w Kościach proroka?
AG: W 2014 roku przeczytałam, że na wyspie św. Jana koło Sozopola odnaleziono kości, które mogłyby należeć do św. Jana Chrzciciela. Uznałam, że to jest znakomity pomysł fabularny. Skąd się tam wzięły, kto je przyniósł, czy rzeczywiście należały do Baptysty. Potem pomyślałam, że warto by je zderzyć z wątkiem współczesnym, najlepiej ze zbrodnią, która sięgałaby tamtych czasów. Ponieważ między I a XXI wiekiem jest wiele czasu, uznałam, że wątek „środkowy” pozwoli na uporządkowanie wydarzeń. Uważam, że dzięki wprowadzeniu wątku bogomiłów i ich wędrówki do Konstantynopola historia stała się bardziej kompletna.
WM: Nie da się ukryć, że praca archeologa i policyjnego detektywa są do siebie bardzo podobne. Przedstawiciele obu zawodów stawiają przed sobą pytania, na które później szukają odpowiedzi i poparcia w dowodach. Czy właśnie dlatego Margarita i Dimityr tak dobrze się dogadują?
AG: Oni dogadują się dobrze dlatego, że są sobie bardzo bliscy. Znają się od dzieciństwa i niejedną trudność razem pokonali. Są przyjaciółmi. Ufają sobie wzajemnie i pomagają. Oboje są przy tym niezwykle uczciwi. Margarita jest niedoszłym archeologiem, przerwała studia i skończyła psychologię. Nie pracowała na wykopaliskach. To raczej jej pragnienie poznania prawdy i chęć wykazania się mają tutaj znaczenie.
WM: Nie da się ukryć, że muzyka – a konkretniej mówiąc płyty Leonarda Cohena – odegrała niemałą rolę w Kościach proroka. Jakich twórców słucha Pani na co dzień? Pracuje Pani w ciszy czy przy akompaniamencie ulubionych artystów?
AG: Pracuję zwykle w ciszy, ponieważ, kiedy piszę przestaję słyszeć co się dokoła mnie dzieje. Muzyka, choćby najulubieńsza stałaby się dla mnie natychmiast niesłyszalna. Po co zatem słuchać. Lubię słuchać muzyki prowadząc samochód, albo po prostu słuchać. Robię kawę i nastawiam ulubione płyty. Czasem jest to Cohen, Dylan, musicale, jazz… Bardzo lubię wokalistki: Ninę Simone, Annie Lennox, Melody Gardot, Dianę Krall, Dido, Beyonce i wiele innych. Jak widać mam duży „rozrzut” muzyczny.
WM: Czy zastanawiała się Pani nad napisaniem kolejnej książki o Margaricie Kowalskiej? A może takowa właśnie powstaje?
AG: O Margaricie Nowak 😉
Zastanawiałam się i niewykluczone, że takowa kiedyś powstanie. Na razie mam jednak inne pomysły. Kończę opowiadania rozwijające wątki ze „Stulecia Winnych”. Potem rozpoczynam inną sagę, również historyczną, ale nie mogę zdradzić jaka to będzie historia.
Recenzję książki Kości proroka znajdziecie pod tym linkiem.
Wywiad przeprowadziła: Wiktoria Mierzwińska
Zdjęcia: Wojciech Rudzki