Jakiś czas temu zaprzestałam czytania książek skierowanych głównie do młodzieży. Mam wrażenie, że wszystkie pisane są na jedno kopyto: tajemnicza magia, zakazany romans, wielka wyprawa czy inne aspekty, które królują w tego typu powieściach. Dlatego unikam ich jak ognia. Jednakże nigdy nie mogę przejść obojętnie obok utworów swoich ulubionych pisarzy, nawet kiedy postanawiają oni spróbować swoich sił w tego typu literaturze. Dla Brandona Sandersona nie jest to pierwsze zetknięcie z gatunkiem Young Adult. Mieliśmy przecież doskonale przyjętą trylogię Calamity czy cykl książkowy dla nieco młodszych czytelników zatytułowany Alcatraz kontra Bibliotekarze.
Każdy, kto miał okazję sięgnąć po powieści wspomnianego pisarza, zapewne doskonale zdaje sobie sprawę, że za jaki temat Sanderson by się nie wziął, to wychodzi mu on naprawdę dobrze. Umiejętność opowiadania historii jest jego niewątpliwym atutem i jeżeli ktoś jeszcze waha się przed sięgnięciem po jego twórczość, czym prędzej powinien się za nią zabrać. Ale wracając do meritum. Wydawnictwo Zysk i S-ka postanowiło zaoferować czytelnikom w Polsce drugą (po Calamity) serię książkową autora. Także mamy tutaj do czynienia z postapokaliptycznym światem, lecz tym razem wznosimy się ponad rodzimą Ziemię, bowiem cykl Skyward rozgrywa się w kosmosie, a dokładniej na zupełnie innej planecie. Do gwiazd zabrało mnie w środek bitwy o przetrwanie ostatnich ludzi i jestem szczerze zachwycona tą powieścią. I nie tylko dlatego, że napisał ją Brandon Sanderson. Może trochę.
Córka tchórza
Spensa od dziecka marzyła o tym, żeby latać myśliwcem i walczyć z obcymi, którzy atakują jej planetę Detritus. Jednak pewnego dnia, podczas największej bitwy z Krellami, świat młodej dziewczyny legł w gruzach, kiedy ojciec uciekł z pola walki i został zestrzelony za zdezerterowanie. I zamiast zostać córką jednego z Pierwszych Obywateli, wraz z matką i babcią, trafiła na margines społeczny. Na dodatek przylgnęła do niej łatka „córki tchórza”. Grzech własnego rodziciela ciągnie się za Spensą przez całe życie i utrudnia spełnienie marzenia o lataniu. Jednakże nastolatka nie zamierza się poddać i wbrew wszystkim, w tym Żelaznej Damie, głównodowodzącej siłami powietrznymi, wstępuje do szkoły pilotażu. Jednak tam też zderza się z szarą rzeczywistością. Dziewczyna postanawia udowodnić, że jest w stanie znieść wiele upokorzeń i stawić czoło wszelkim trudnościom, aby tylko zdobyć wymarzoną odznakę pilota i móc bronić ludzi przed obcą cywilizacją.
Wyżej, do gwiazd
Tym razem omawianie powieści zacznę od głównej bohaterki, bo to właśnie ona jest tutaj najjaśniejszym i największym atutem. Przy każdej książce Brandona Sandersona podkreślam, że pisarz ma niewątpliwy talent do kreowania swoich postaci, którzy nie są idealni i zmagają się z wieloma życiowymi trudnościami. Najlepszym dowodem na to jest Spensa, nastoletnia dziewczyna dźwigająca na barkach grzech swojego ojca. Żyjąc na marginesie społeczeństwa, nie poddała się i sukcesywnie dążyła do wyznaczonego sobie celu. I za to ją właśnie polubiłam, za tę siłę, determinację, pewność swego. Silna, zadziorna i odważna bohaterka, stawiająca czoła każdemu wyzwaniu. Jednak miewająca też dużo wątpliwości odnośnie swojego życia, jak i zadająca wiele pytań na temat tego, jak jej przodkowie znaleźli się na Detritusie i rozpoczęli walkę z Krellami. I w końcu: kim są obcy, którzy nieustannie atakują planetę i jaki mają w tym cel?
Głęboka, dopracowana w każdym detalu opowieść o wojnie prowadzonej między dwoma różnymi gatunkami (Krelle i ludźmi) sprawiła, że całkowicie wciągnął mnie ten świat. I chociaż książce daleko do Ostatniego Imperium czy Archiwum Burzowego światła, to nadal mamy do czynienia z bogatymi i konkretnymi opisami, a także przemyślanymi scenami batalistycznymi. Nie zabrakło też wspaniałych rysunków myśliwców czy szyków bojowych, więc jeżeli jesteście fanami Gwiezdnych wojen albo Zagubionych w kosmosie (właśnie te dwa tytuły przyszły mi na myśl podczas czytania Do gwiazd), to warto sięgnąć po tę powieść. Tutaj nie sposób się nudzić, akcja śmiało prze do przodu, chociaż zdarzają się też dłuższe przestoje, ale te momentalnie zostają zastąpione dynamicznymi i wybuchowymi scenami, podczas których drżymy nie tylko o życie naszej protagonistki, ale również jej kompanów z sił powietrznych. Czekamy aż wszyscy bezpiecznie wylądują w bazie, jednak to jest wojna, a z niej nie każdy wraca do domu.
Mimo iż początkowo nie byłam zadowolona z polskiego wydania, z okładki, to w trakcie lektury zrozumiałam, że idealnie oddaje ona klimat panujący w książce. I chociaż jest to kolejna „bryła” napisana przez Sandersona, to naprawdę szybko się ją czyta. Często zdarzały się błędy, jak choćby interpunkcyjne (brak kropki na końcu zdania), czy niezaznaczenie, gdzie kończy się wtrącenie myśli narratora, a gdzie zaczyna dialog. Bałam się również, że powtórzy się sytuacja z Calamity z tłumaczeniem, które w tamtej trylogii było straszne. Przy Do gwiazd na całe szczęście nie zauważyłam większych potknięć translatorskich i jestem za to ogromnie wdzięczna, ponieważ ze spokojem mogłam cieszyć się kolejną powieścią Sandersona.
Kawał dobrego science fiction
Do gwiazd przede wszystkim pokazuje, że o marzenia warto walczyć, choćby nie wiadomo, ile kłód rzucano nam pod nogi. Ta powieść motywuje do działania lepiej niż niejeden poradnik. A ponieważ to science fiction, mamy tutaj obcych, statki kosmiczne i walki w przestworzach. I to jakie walki! Wszystko bez zbędnych technicznych czy naukowych opisów, które zazwyczaj nudzą czytelnika. Świetnie napisana przygodowa książka o odwadze, determinacji i wielkim poświęceniu. Po raz kolejny Brandon Sanderson udowodnił, że potrafi odnaleźć się w każdym nurcie literackim, serwując nam historie, o których nie zapomni się jeszcze przez długi czas.
Tytuł: Do gwiazd
Autor: Brandon Sanderson
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 606
ISBN: 978-83-8116-574-7