Charakterystyczny styl i niesamowita dbałość o detale – to znaki rozpoznawcze ilustratora i plakacisty, Bartosza Kosowskiego. Pierwszy kontakt z jego twórczością miałam w czerwcu 2016 roku, na spotkaniu zorganizowanym w Częstochowie. Jego uczestnicy byli tak zafascynowani sposobem rysowania i podejmowanymi przez niego tematami, że dyskusja z artystą znacznie się przedłużyła, ponieważ została wzbogacona o szczegółowe oglądanie przywiezionej przez ilustratora teczki z odbitkami i wydrukami. Ta fascynacja została ze mną do dziś i pragnę się nią z wami podzielić.
Jak to się zaczęło?
Rysował od dziecka, ale przecież każdy artysta tak mówi. Jednak przy wyborze studiów, pierwszym strzałem była filologia angielska. Dopiero później postanowił pójść do szkoły artystycznej, a konkretnie – Akademii Sztuk Pięknych imienia Władysława Strzemińskiego w Łodzi. Przez jakiś czas, po godzinach, realizował mniejsze zlecenia, w końcu jednak podjął decyzję: Dam sobie rok, rzucę pracę – zobaczymy, czy da się z tego żyć. Plan chyba wypalił, bo obecnie współpracuje między innymi z The New Yorker, The Hollywood Reporter, 11 Freunde czy Newsweekiem, a jego prace zdobyły za granicą kilka nagród.
Za co te zagraniczne nagrody?
Najpopularniejszą pracą Kosowskiego jest plakat do filmu Lolita Stanleya Kubricka, który został nagrodzony złotym medalem przez Stowarzyszenie Ilustratorów w Nowym Jorku i zaprezentowany w nowojorskim Museum of American Illustration, na wystawie podsumowującej konkurs. Inspiracją był jeden z elementów oryginalnego afisza z 1962 roku – lizak.
Kolejne złoto otrzymała jego okładka dla magazynu Time, przedstawiająca Władimira Putina w kominiarce moro. Ilustrator miał przy tym bardzo trudne zadanie – uchwycić podobieństwo, gdy widoczne są tylko oczy i usta portretowanej postaci. Mimo to, wyszło znakomicie.
Co z resztą projektów?
Moim zdaniem na uwagę zasługuje także plakat do Szczęk Stevena Spielberga. Utrzymany w jednolitej kolorystyce, bardzo prosty, z trafiającym w sedno przekazem. Ale dla ilustratora-perfekcjonisty jego forma stanowiła dodatkową trudność. Kosowski na spotkaniu wspominał, że przerysowywał projekt kilka razy, aby prowadzone linie, obrazujące oceaniczne fale, nie stykały się ze sobą. Po zobaczeniu odbitek właściciel jednej z galerii w Nowym Jorku zaproponował, aby artysta stworzył plakat do Gwiezdnych Wojen w podobnym klimacie. Niestety pomysł pozostał w fazie szkiców, ponieważ nie zgadzało się to ze specyfiką reklamowania produktów studia.
W maju 2016 roku Kosowski wziął udział w projekcie Hero Complex Gallery Cardistry. Pięćdziesięciu pięciu artystów z całego świata wspólnie stworzyło unikalną talię kart – bardzo polecam zapoznać się ze wszystkimi pracami. Nasz reprezentant natomiast zaprojektował wizerunek asa pik, z wizerunkiem Lemmy’ego Kilmistera. Pełnowymiarowy wydruk na matowym papierze, składający się z trzech kolorów, robi niesamowite wrażenie.
Ilustrator pokusił się także o przedstawienie postaci z serialu Gra o tron. Portrety posiadają znamiona stylu artysty, nie są także wypełnione zbędnymi detalami. Każda, przemyślana kreska skrywa jednak pozór spontaniczności i lekkości rysunku.
Jedno z najnowszych dzieł Kosowskiego to plakat do filmu Stanleya Kubricka – Lśnienie. Ilustrator wykorzystuje tu charakterystyczny motyw wykładziny z nawiedzonego hotelu, który wypełnia całą przestrzeń, a jego faktura jest jakby przedrapana. Dzięki temu postać małego Danny’ego, bawiącego się na środku, jest doskonale widoczna. Ciekawe, na co właśnie patrzy ten mały chłopiec?
Jak wygląda jego praca?
Część swoich plakatów Kosowski drukuje cyfrowo, natomiast dla galerii w Nowym Jorku standardem jest sitodruk, dający lepsze efekty, ale bardziej kosztowny i czasochłonny, głównie ze względu na to, że każdy kolor trzeba przygotować i osobno nakładać na arkusz. Stworzenie takiego afisza może trwać od niecałego miesiąca do nawet roku, zaczynając od wstępnych szkiców, przez właściwy rysunek, na odseparowaniu barw i wydruku kończąc. Czasem artysta zajmuje się jedynie obecnym projektem, jak w przypadku Crimson Peak, innym razem przerywnikami są napływające w międzyczasie zlecenia, a niekiedy ilustracja jest poprawiana kilka razy, dopóki efekt nie będzie zadowalający, jak w przypadku Szczęk.
Co na koniec?
Zachęcam do eksplorowania twórczości Bartosza Kosowskiego, podziwiania detali, staranności kreski, doboru barw. A jest na co patrzeć, ponieważ zaprezentowane przykłady to jedynie ułamek, wycinek, z jego bogatego dorobku. Aż dziw bierze, że ilustrator doceniany jest głownie poza granicami naszego kraju.
Grafiki zostały wykorzystane za zgodą autora.