Książka historyczna, przewodnik po Kijowie, czy powieść fantasy? „Wiedźmy Kijowa. Miecz i Krzyż” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Wiedźmy Kijowa do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Insignis.

Kijów to jedno z tych miast, do których niczym ćmy do światła ciągną artyści wszelkiej maści. Czy to za sprawą niezwykle barwnej historii? Różnorodności zarówno przemysłowej, jak i kulturowej? A może to za sprawą kontrastu między bogactwem złotych kopuł zabytkowych świątyń, a betonowych, postmodernistycznych budowli; elektryzującej, mistycznej energii, a  szarej, przyziemnej rzeczywistości? To historyczne miasto jest jakby zawieszone gdzieś pomiędzy sferą sacrum a profanum, co sprawia, że wędrując jego ścieżkami, ma się wrażenie, że magia otacza nas, będąc jednym ze składników kijowskiego powietrza. 

Podobno ta wschodnioeuropejska metropolia zawdzięcza swój czar łysym górom, miejscom spotkań czarownic i kultu dawnych Słowian, których w Ukrainie jest bardzo dużo, a sam Kijów ma ich na swoim terenie kilka. Zwłaszcza jedna ma sporą moc – wedle starej legendy kula ziemska jest opasana przez złego i ogromnego węża, a miejsce, w którym połyka własny ogon, emanuje ogromną, mistyczną siłą. Jak się łatwo domyślić, znajduje się ono na kijowskiej Łysej Górze. Jest to jedno z wielu podań ludowych, jakie Łada Łuzina, autorka serii Wiedźmy Kijowa i jedna z najpopularniejszych ukraińskich pisarek, wykorzystała w swojej powieści. 

Pełne magii historie Kijowa

Stolica Ukrainy to niezwykłe miasto, jedno z najstarszych w Europie i niemal od początku swego istnienia mające ogromne znaczenie polityczne. Nic więc dziwnego, iż tyle historii, legend, mitów i podań ludowych jest z nim związanych. Łada Łuzina połączyła je z opowieścią o magii, kobiecości i odnajdywaniu swego miejsca. Wiedźmy Kijowa. Miecz i krzyż śledzi losy trzech młodych kobiet. Maszy – nieco pulchnej, nieśmiałej i pilnej studentki historii zakochanej w swoim mieście oraz niemal na pamięć znającej Mistrza i Małgorzatę Michaiła Bułhakowa, bojącej się swej matki i jej wygórowanych oczekiwań względem córki. Daszy – będącej jej ekscentrycznym przeciwieństwem żywiołowej, radosnej i nieokiełznanej, choć nieco naiwnej piosenkarki estradowej, oraz Katii – poważnej, zimnej wręcz kobiety sukcesu mającej wszystko: pozycje, pieniądze i urodę, poza jednym. Miłością, której skrycie pragnie. Los, czy ki diabeł, splącze ich ścieżki, obdarzając je wiedźmą mocą i co za tym idzie, wywracając życia do góry nogami w najmniej dogodnej ku temu chwili. Czy trzy tak różne nieznajome są w stanie stworzyć zgrany zespół, zwłaszcza gdy w mieście pojawia się seryjny morderca, a z rytualnymi mordami zostaje powiązany ojciec jednej z nich?

Fabularyzowany przewodnik turystyczny

W pierwszym tomie Wiedźm Kijowa autorka ma nam wiele do opowiedzenia. Zwłaszcza, jak wspomniałam wcześniej, o historii, legendach i ciekawostkach związanych z jednym z najstarszych miast europejskich. Autorka postarała się, by każda uliczka Kijowa, jaką przemierzają Masza, Dasza i Katia była dokładnie opisana, tak, by żadna mniej lub ciekawsza informacja o odwiedzanym czy choćby mijanym przez postacie miejscu nie została przez nią pominięta. Niestety, tworzy to pewien przesyt i przez te, bądź co bądź interesujące, wtrącenia główne wydarzenia umykają  odbiorcy. Uwielbiam, gdy czytany tekst nie tylko jest formą relaksu, ale również okazją do zdobywania wiedzy. Zawsze doceniam tego typu dygresje o zabytkach, wierzeniach czy kulturze danej społeczności. Jednak we wszystkim trzeba znać umiar. W przypadku takiego bombardowania czytelnika datami, imionami i historycznymi informacjami, przestaje to być radosnym dzieleniem się wiedzą przy okazji snucia swej opowieści, natomiast zaczyna męczyć, sprawiając, że przestajemy skupiać się na fabule, w zamian katalogujemy te wszystkie informacje. I tak oto, zamiast trzymać w rękach obszerną powieść o trzech kobietach stających się wiedźmami, ukazującą przy okazji miłość autorki do jej rodzimego miasta, mamy przed sobą ponad sześćset pięćdziesięciostronicowy przewodnik po Kijowie obudowany opowiastką urban fantasy o słowiańskiej magii z wątkiem kryminalnym w tle.

Okładka sporo mówi o książce

Przysłowie mówi, że nie ocenia się książki po okładce. Tym razem jednak w pełni oddaje ona charakter powieści. Dzieje się na niej wiele, mamy postacie bohaterek, koty, budynek cerkwi, symbole ezoteryczne, róże, ciernie, kruka i esy-floresy. Ach, jest tu niemal wszystko, co mogło, podobnie jak w Mieczu i Krzyżu. Mamy trio bohaterek: nieśmiałą introwertyczkę, barwną ekscentryczkę i pozornie wyzutą z uczuć bizneswoman. Każdy znajdzie tutaj kogoś, z kim może się utożsamić. Mamy, rzecz jasna, magię, wiedźmy, rytualne mordy, mroczne zagadki, demoniczne istoty, miłosne wzloty i upadki oraz wspomnianą już całą masę informacji o Kijowie. Ale, jako że każdy medal ma dwie strony, ten nadmiar jest również zaletą powieści, przebija przez nią miłość Łuziny do ojczyźnianej historii, literatury, sztuki i wierzeń. Zabrakło tu tylko umiaru. A szkoda, bowiem gdyby autorka lepiej wyważyła Miecz i Krzyż, lektura byłaby nie tylko bardziej przejrzysta, ale i zdecydowanie łatwiej przyswajalna i mniej męcząca. Tym bardziej iż całość napisana została przyjemnym stylem, składającym się z połączenia łatwego, współczesnego języka, plastycznych opisów i zgrabnie skleconych dialogów – zabawnych i dobrze oddających emocje bohaterów. Postacie są dobrze wykreowane, bazują co prawda na powszechnych i dobrze znanych archetypach, jednak nie oszukujmy się, taka schematyczność to norma. Na plus natomiast są relacje między nimi. Masza, Dasza i Katia nie od razu padają sobie w ramiona jak zagubione, duchowe siostry. Łuzina sprawnie poprowadziła wątek ich zapoznawania się, pokazując, że jak nie zawsze pozytywnie na siebie reagują, jak się docierają i wspierają w odkrywaniu nowych mocy, by stworzyć sprawnie funkcjonujący coven Jasnych Kijowic. 

Co za dużo, to niezdrowo

Jako fanka Tolkiena uwielbiam dokładne i barwne opisy, zwłaszcza gdy zawierają ciekawostki o świecie przedstawionym, jednak, pisząc w ten sposób, należy znaleźć złoty środek i trzymać się go kurczowo, bo łatwo przegiąć z ilością informacji, jakie otrzymuje czytelnik. Niestety tak właśnie stało się w przypadku książki Łady Łuziny. Szkoda, bowiem styl pisarki jest przyjemny, kreacja postaci, choć szablonowa, poprawna, relacje między nimi poprowadzone bardzo dobrze, a pasja i miłość do Kijowa oraz prozy Bułhakowa wyczuwalna w każdym zdaniu powieści. Gdyby tylko odjąć paredziesiąt stron z całości, ograniczając ilość danych historycznych i drobiazgowe studium Kijowa, paradoksalnie publikacja zyskała by, stając się mniej męczącym zasypem danych i dzięki temu bardziej czytelną. Można by wówczas skupić się na poznawaniu fabuły, zamiast na zapamiętywaniu wszystkich dat, nazwisk, nazw ulic i chronologii wydarzeń historycznych. Jeśli jednak lubujecie się w czytaniu nie tylko urban fantasy, ale również książek historycznych lub podróżniczych, Wiedźmy Kijowa. Miecz i Krzyż z pewnością zaspokoi wasz głód wiedzy, ciekawość świata i chęć poznania przyjemnej, acz dość schematycznej opowieści z magią w tle. 

wiedźmy kijowa

Tytuł: Wiedźmy Kijowa. Miecz i Krzyż

Autorka: Łada Łuzina

Liczba stron: 654

Wydawnictwo: Insignis

Więcej informacji: TUTAJ

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

„Wiedźmy Kijowa. Miecz i krzyż” to pierwszy tom serii Łady Łuziny, w której przelewa na papier swoją miłość do Kijowa i twórczość Michaiła Bułhakowa. Autorka, opowiadając magiczną historię trzech tak różnych od siebie, a jednocześnie z jakiegoś powodu połączonych ze sobą wielką mocą kobiet, dzieli się z czytelnikiem swoją imponującą wiedzą na temat niezwykłej wschodnioeuropejskiej metropolii.
Paulina Komorowska-Przybysz
Paulina Komorowska-Przybysz
Mól książkowy, marzący o wydaniu własnej książki, zapalony gracz konsolowy i planszówkowy o zapędach artystycznych i zamiłowaniu do rękodzieła. Wychowana na Gwiezdnych Wojnach, Obcym i książkach Stephena Kinga. Trochę roztrzepana, często zbyt szczera i nieustannie ciekawa świata.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Wiedźmy Kijowa. Miecz i krzyż” to pierwszy tom serii Łady Łuziny, w której przelewa na papier swoją miłość do Kijowa i twórczość Michaiła Bułhakowa. Autorka, opowiadając magiczną historię trzech tak różnych od siebie, a jednocześnie z jakiegoś powodu połączonych ze sobą wielką mocą kobiet, dzieli się z czytelnikiem swoją imponującą wiedzą na temat niezwykłej wschodnioeuropejskiej metropolii.Książka historyczna, przewodnik po Kijowie, czy powieść fantasy? „Wiedźmy Kijowa. Miecz i Krzyż” – recenzja książki