Marvel główny nacisk kładzie na filmy superbohaterskie, a przynajmniej kładł. Teraz, gdy w planach jest platforma Disney+, założenia się zmieniły i powstanie kilka seriali, w których pojawią się znani nam bohaterowie. Jednak nie są to pierwsze produkcje w odcinkach, jakie przedstawiają przygody postaci znanych z komiksów.
Jakiś czas temu powstał serial Agenci T.A.R.C.Z.Y., właśnie zakończył się szósty sezon obrazu. Miał on mniej odcinków, ale przez to akcja była szybsza i nie pojawiły się dłużyzny i niepotrzebne epizody. Kolejna odsłona serii, siódma, okaże się tą ostatnią. Jak to jednak jest z tym serialem?
Zaczęło się całkiem… bez polotu. Prawda jest taka, że gdy zobaczyłam nowy agencki narybek, oczywiście poza Philem Coulsonem, jego można tylko kochać, nie byłam zbyt zadowolona z wyboru aktorek i aktorów. Okazali się jacyś tacy… sztywni, wymuskani, przesłodzeni. Epizody też nie wzbudzały większych emocji. Do czasu. Teraz jestem uzależniona od serialu. A oto kilka powodów, dlaczego warto obejrzeć Agentów T.A.R.C.Z.Y.
Phil Coulson
Umówmy się – ten bohater był głównym powodem, dla którego zaczęłam oglądać serial. W filmach z MCU nie dało się go nie polubić, a jeszcze los, jaki mu w nich zgotowano… Na szczęście twórcy poszli po rozum do głowy i naprawili swój BŁĄD. Dali bohaterowi własny show i dobrali mu ekipę. Wprawdzie nie raz, nie dwa widzimy, jak Phil wpada w tarapaty i prawie ginie, ale przeważnie wychodzi ze wszystkiego obronną ręką (sztuczną czy prawdziwą). Choć ten sezon sporo namieszał w materii Coulsona, jednym pomysł mógł się spodobać, innym niekoniecznie. Ważne jest to, iż Phil to najjaśniejsza postać w Agentach T.A.R.C.Z.Y., a Clark Gregg jest tak kochany i pocieszny, że nic tylko chce się go oglądać.
Nawiązania do filmów Marvela
Serial jest integralną częścią świata Marvela, a to oznacza, że cokolwiek się dzieje w filmach, ma swoje przełożenie na wydarzenia w telewizyjnej produkcji. Na początku w Agentach… pojawiały się nawet postaci znane z ekranowych obrazów, później niestety zaprzestano tego. A szkoda, bo wiadomo – im więcej odniesień, tym lepiej. Jedyny problem pojawił się z najnowszą odsłoną. Thanos zrobił swoje, a żaden z bohaterów z T.A.R.C.Z.Y. nie wyparował. I nie tylko ja mam problem z tym zaniedbaniem. Na szczęście o wiele częściej twórcy serialu biorą sobie do serca wydarzenia z filmów. Mamy więc do nich odniesienia, wspomina się o nich, do tego nawiązuje do scen z konkretnych obrazów Marvela. Wszystko się jakoś łączy.
Bohaterki
Girl power! – oto jedna z dewiz przyświecających serialowi. Tutaj babeczki nie są damami w opałach, nie czekają aż książę z bajki wybawi je z opresji. Nie, one działają. Walczą, kopią zadki, w tym te męskie, przygotowują plany, same ratują panów, a do tego wykazują się inteligencją. To nie są małe, biedne i pokrzywdzone kobietki, one potrafią powalić przeciwnika jednym ciosem albo rozgryźć skomplikowany problem. Daisy, Jemma, May czy Bobbi – każda ma swoją historię, każda pokazuje, że jest niesamowita, każda zdobywa serca widzów.
Humor
Nie od dziś wiadomo, że w produkcjach, które są oparte na historiach Marvela, jednym ze składników je budujących jest humor. Filmy nie tylko dostarczają nam emocji, ale także bawią. Dialogi z niektórych z nich jest powtarzane jak mantra. Nie inaczej dzieje się w Agentach…, tutaj nie liczy się tylko walka i pokonywanie kolejnych wrogów, stawia się także na komizm słowny, sytuacyjny i postaci. A widz dobrze się bawi, słuchających wymiany zdań bohaterów, tego, jak sobie dogryzają. Lance Hunter okazał się mistrzem zabawnych dialogów. Wielka szkoda, że nie pojawił się w tym sezonie, bo to jedna z najzabawniejszych person w T.A.R.C.Z.Y. A skoro już o śmiesznych bohaterach mowa…
Deke
Oto on – wnuk Leo i Jemmy, Deke. Pojawił się w piątej odsłonie serii i skradł serca wielu widzów. Czym? Swoją ciapowatością, nierozgarnięciem, miłością do jednej z bohaterek, humorem… Jeszcze kilka rzeczy by się znalazło. Bardzo się cieszę, że twórcy show nie zrezygnowali z tej postaci. Takie osoby są potrzebnie w produkcji, ktoś, kto samym swoim pojawieniem się wywoła uśmiech na twarzach odbiorców. Nie mogłam doczekać się powrotu Deke’a. Na szczęście twórcy nie zawiedli mnie i w najnowszej odsłonie mieliśmy kilka dobrych scen z nim w roli głównej.
Agenci T.A.R.C.Z.Y. nie są najambitniejszym serialem, jednak zdobyli serca widzów. Nie zostali skasowani po pierwszym czy drugim sezonie (biedna Agentka Carter), ich przygoda będzie jeszcze trwała przez jedną odsłonę. Co potem? Na to pytanie odpowiedź przyniesie przyszłość.
INNE ARTYKUŁY SERII
5 powodów, dla których warto obejrzeć serial „Shadowhunters”
5 powodów, dla których warto przeczytać serię „Czas żniw”
5 powodów, dla których warto przeczytać cykl „Peter Grant”
10 powodów, dla których warto obejrzeć „Awatara. Legendę Aanga”