W świecie powieści. „Fandom” – recenzja książki

-

Czytelnicze życie wcale nie należy do najłatwiejszych. Z jednej strony pożeracz książek co i rusz jest wystawiony na pokusy, w końcu co miesiąc na rynku księgarskim pojawia się tyle nowości, które przecież trzeba mieć, z drugiej kolejny zakup równa się dołożeniu następnego tomu do sięgającej sufitu górki powieści do poznania, z trzeciej całe to polowanie na literackie utwory to swego rodzaju nałóg.

Do tego dochodzi jeszcze ilość światów, jakie urzekają czytelnika, przyciągają go i zamykają w mocnym uścisku. Biedaczek nie jest w stanie się z niego wyrwać i kupuje kolejne książki serii, byle tylko poznać dalsze losy jej bohaterów i na dłużej pozostać w fascynującym uniwersum.

Sami widzicie, że uzależnienie, przepraszam – zamiłowanie do powieści, ma swoją cenę. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy, jesteśmy w stanie zapłacić tę wysoką stawkę, byle tylko poczuć dreszczyk emocji, choć na chwilę przenieść się do innego świata i zatopić w historii, od której nic nie będzie nas w stanie oderwać.

Z czym to się je

Wychodzi nowa książka. Czytamy jej opis, poznajemy opinie o niej, decydujemy się na jej zakup. Później wreszcie znajdujemy czas na zapoznanie się z historią. Podoba nam się. Bardzo nam się podoba. Zachwycamy się nią, kupujemy kolejne tytuły cyklu i czytamy, czytamy, czytamy… Aż w końcu opowieść dobiega końca i czujemy się wyzuci z energii, jakbyśmy byli na odstawieniu. Chcemy więcej, więc szukamy w internecie jakiś klubów wsparcia, czyli grup osób, które tak samo jak my zakochały się w danej historii. Znajdujemy je. Zapisujemy się do nich, uczestniczymy w zjazdach miłośników opowieści, wymieniamy się opiniami, zapoznajemy z fanowską twórczością. Stajemy się cząstką fandomu określonego tytułu.

I zrobilibyśmy wszystko, byle tylko spotkać swoich ulubionych bohaterów, na kilka sekund znaleźć się w ukochanym przez nas świecie. Szkoda tylko, że to nie jest możliwe… Ale czy aby na pewno?

Katie, Violet, Alice i Nate wybierają się na angielski Comic Con, na którym pojawią się bohaterowie ekranizacji ich ulubionej (a przynajmniej większości z nich) książki – Tańca na szubienicy Sally King. Na własne oczy zobaczą obsadę produkcji, będą mogli sobie zrobić z nią zdjęcie, porozmawiać, dostać autografy. Jedno z ich marzeń ma się właśnie spełnić. Protagoniści nie wiedzą jednak, że los zgotuje im niespodziankę, która na zawsze odmieni ich życia – dojdzie do wypadku i cała czwórka zostanie przeniesienia do… tak kochanej przez siebie historii.

Czy znając zakończenie opowieści i jej przebieg, będą w stanie odkryć drogę powrotną do domu i, co najważniejsze, przeżyć?

Dystopia inna niż wszystkie?

Anna Day postanowiła dołożyć swoją cegiełkę do dystopijnych historii o losach ludzkości. Na początku nie idzie śladami Collins czy Roth i miast od razu przenieść nas do przyszłości, stopniowo buduje napięcie i splata ze sobą poszczególne wydarzenia. Większość z nich ma nawet sens, choć są momenty, kiedy zabrakło spójności i opowieść żyła własnym życiem. I właśnie wstęp do Fandomu okazuje się najciekawszy, przez to, że koncept można uznać za tak oryginalny. Niestety później nie jest tak sielankowo.

Fandom to z jednej strony interesująca pozycja, która pokazuje, jak wyglądałaby przygoda zapalonego czytelnika w świecie, jaki tak bardzo wielbi. Na pewno większość z was zastanawiała się kiedyś, co zrobiłaby na miejscu Frodo, Alicji czy chociażby Katniss. Violet i jej przyjaciele mogą to sprawdzić, mają szansę przeżyć to, co ich ulubieni bohaterowie, poznać ich, dodać coś od siebie do znanej historii.

Jak łatwo się domyślić, ta wyprawa nie jest spokojną wycieczką po znanym przez protagonistów świecie. By przetrwać, muszą podjąć kilka ważnych decyzji. Day próbuje nadać wyborom większego sensu, nie chce ich spłycać tylko pokazać, że bohaterowie jej opowieści zmieniają się pod wpływem wydarzeń. I udaje jej się to – poznajemy lepsze i gorsze strony protagonistów, widzimy, jak walczą, próbują dać ponieść się zdarzeniom, chcą wrócić do domu. Niestety Day ma pewien problem z konstrukcją swoich postaci. Żadna z nich nie okazuje się ciekawa, żadnej nie da się polubić, są niczym marionetki, które odgrywają napisane specjalnie dla nich kwestie. I nie robią tego dobrze.

Coś poszło nie tak

Violet jako główna bohaterka jest nijaka, nie pomaga jej nawet uwikłanie w przedziwny trójkąt miłosny, Alice nie da się polubić, a antagoniści są po prostu śmieszni. Widać, że autorka próbowała połączyć kilka wątków z Igrzysk śmierci z tymi z Niezgodnej. Niestety zrobiła to dość nieudolnie, rzuciła czytelnikowi nimi w twarz i nie potrafiła jakoś zamaskować tego, że sięga po już znane z innych pozycji elementy. Książka o fandomie książką o fandomie, warto jednak zainwestować w więcej swoich własnych idei.

Walka dobra ze złem, trójkącik miłosny, zdrada, niesprawiedliwość, walka z systemem – to wszystko już było. Jak wspominałam wyżej, początek powieści zapowiadał się naprawdę dobrze, był oryginalny, jednak im dalej w las, tym widzimy więcej zapożyczeń z innych utworów literackich. Czy tędy droga? Niekoniecznie. Jeszcze gdyby bohaterowie byli lepiej zarysowani, mieli jakiś koloryt, można by wybaczyć tę sztampowość, a tak trudno dać się wciągnąć w opowieść.

Czy naprawdę prawie wszystko w Fandomie jest złe? Nie. Poza wstępem bardzo ciekawy okazał się pomysł zestawienia grupki fanów z rzeczywistością, o którym wspominałam wcześniej, ich ulubionego utworu. Znasz wydarzenia z książki, wiesz, co zaraz się stanie. Jednak czy jesteś w stanie temu zapobiec? Day lawiruje pomiędzy tym problemem, pokazuje, że nie zawsze znajomość zdarzeń wystarczy. I to rzeczywiście okazało się niezwykle wciągające.

Fandom to książka o fanach dla fanów. Niestety ma więcej wad niż zalet, a szkoda, bo po opisie i koncepcie na fabułę spodziewałam się o wiele więcej. Żałuję też, że pisarka postawiła na takie, a nie inne zakończenie. Rozczarowała mnie, co uważam za wadę, ale pojawił się także element zaskoczenia, dlatego trudno mi spisać pozycji na stratę. Prawda jest taka, że jest to utwór dość nierówny – ma kilka zalet, ale o wiele więcej wad.

W świecie powieści. „Fandom” – recenzja książki

 

 

Tytuł: Fandom
Autor: Anna Day
Wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar
Ilość stron: 416
ISBN: 978-837-686-68-02

Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu