„Srebrny łabędź”. Dobry czy przereklamowany?

-

Srebrny łabędź to książka rozpoczynająca cykl Elite King’s Club. Jedni sądzą, że to wręcz genialna powieść, inni uważają, iż to szmira podobna do Pięćdziesięciu twarzy Greya.  Jak jest naprawdę?
Co to tak właściwie jest?

Pierwszy tom mrocznej i porywającej serii „Elite King’s Club”.

Madison Montgomery to typowa dziewczyna z bogatego domu. W życiu nastolatki wszystko się zmienia, kiedy jej matka dopuszcza się zbrodni, a potem popełnia samobójstwo. Wybucha skandal, przez który dziewczyna znajduje się na językach wszystkich. Gdy ojciec Madison ponownie się żeni, zapada decyzja o przeprowadzce, a dziewczyna trafia do prywatnej szkoły. Mogłoby się wydawać, że to jej szansa na nowy start…

Madison przekonuje się, że mury szkoły skrywają straszne tajemnice, a wszystkimi uczniami rządzi grupa dziesięciu niepokornych chłopaków. Elite King’s Club rozsiewa wokół siebie aurę tajemniczości i terroru. Chociaż dziewczyna nie chce wierzyć plotkom na ich temat, zaczyna mieć wątpliwości, kiedy wpada w oko przywódcy elitarnego klubu. Okazuje się, że Bishop zaczął na nią polowanie.

Dlaczego członkowie Elite King’s Club nienawidzą Madison, a mimo to dyskretnie pilnują jej bezpieczeństwa? Co stało się z poprzednią dziewczyną, która związała się z jednym z nich? Dlaczego te wszystkie mroczne tajemnice są tak niebezpiecznie pociągające?

Styl pisania Amo Jones pokochały fanki literatury erotycznej na całym świecie! Wciągająca opowieść o mrocznej i niebezpiecznej rozgrywce, która toczy się za murami elitarnej szkoły, otwiera zupełnie nową serię książek! Pierwszy tom – „Srebrny łabędź” przyciąga jak członkowie Elite King’s Club.1

Czy to było mroczne? Nie. Jeśli już to niesmaczne. Ta książka jest zła na tylu płaszczyznach, że aż brak mi słów. Dobre w niej są tylko dwie rzeczy: okładka i… Ale o tym za chwilę, bo nie będzie się wam chciało czytać dalej.

Samoumartwianie się i… jeszcze więcej cierpień psychicznych

Wciąż zastanawiam się, dlaczego to sobie zrobiłam, dlaczego czytałam do końca. Wiem, że bywam masochistką literacką, nie porzucam zaczętych książek (wyjątek – Gra Geralda – tego najzwyczajniej w świecie nie zdzierżyłam), ale Srebrny łabędź jest naprawdę zły i budzi we mnie jedne z najgorszych uczuć. Co jak co, ale przedmiotowego traktowania kobiet, prostactwa i chamstwa nie potrafię znieść… Grrr…

Sekrety są bronią, a spustem milczenie.

Zacznę może od bohaterów. Co to do cholery było?! Praktycznie wszystkie postaci są płytkie. Kiedy ktoś już ma dobrą scenę (która zwykle nie trwa dłużej niż kilka sekund), autorka musi spieprzyć sprawę i zniszczyć fragment względnie spójnej historii. Wierzcie mi, Grey i Anna to przy nich osobowościowi giganci!

Madison – główna bohaterka – najwyraźniej „żyje” bez mózgu. Inaczej nie da się wytłumaczyć jej irracjonalnego (to i tak zbyt delikatne słowo) postępowania. No ale sami przyznajcie, jaka normalna dziewczyna podczas porwania najchętniej „przeleciałaby” swojego porywacza, bo ten jest seksowny?! (Wybaczcie język, ale staram się wam przybliżyć poziom książki i dodatkowo uwidocznić jej absurdalność). Co jak co, ale ta laska nakręca się przy próbie gwałtu przy osobach trzecich i nie odstrasza jej nawet tekst kochanka, że chciałby połamać jej kręgosłup, bo byłoby to niezwykle podniecające! Dodatkowo ufa kolesiom, którzy niemalże na czołach mają wypisane słowo KŁOPOTY! Daje sobą pomiatać i traktować jak seksualną zabawkę. No ale przecież pieprzy się (bo inaczej nie można tego nazwać) z najbardziej pożądanym przez wszystkie laski w szkole facetem, przy okazji jest też najbogatszy… Cóż, Madison miała chyba być ostrą, charakterną bohaterką, a wyszła jedna z największych niemot w historii!

Ech… Nie wypowiem się o pozostałych postaciach, bo nawet nie bardzo jest o kim… Faceci mają fatalne zdanie o kobietach, które traktują przedmiotowo – ładna = można zaliczyć. Jeśli myślicie, że poza powyższym stwierdzeniem coś więcej wyciągniecie z tej książki, to niestety, ale się mylicie.

W tej powieści aż roi się od zaburzeń psychicznych!

Biblioteka ma w sobie coś magicznego. Jest niczym portal do wielu różnych światów.

Co mogę napisać o treści? Cóż, właściwie niewiele. Jest absurdalna, nielogiczna, nieprzemyślana, niedopracowana, mogłabym jeszcze dorzucić kilka słów na „nie”. Zasadniczo zastanawiam się, w jaki gatunek autorka chciała wpisać swoją pozycję… Dramat, thriller, erotyk? Nie wiem, ale trudno ten „twór” gdzieś umieścić. Amo Jones miała względnie interesujący pomysł z motywem klubu. (Jeśli myśli, że niewyjaśnionymi tajemnicami przekona sceptyków do sięgnięcia po kolejną część, to grubo się myli!) Aha, tak na marginesie, i ten wątek autorka najzwyczajniej w świecie spieprzyła. Historyczne wpisy z pamiętnika miały chyba podkręcić tę aurę tajemniczości, ale w ostateczności działały trochę jak przysłowiowa płachta na byka. Tylko mało wymagający czytelnik mógłby polubić tę powieść. Wszyscy bohaterowie twierdzą, że klub nie istnieje, a jednocześnie wzdrygają się na najmniejszą wzmiankę o nim. Nawet zakończenie nie jest zaskakujące, gdyż dostajemy tyle wskazówek o tym, co się wydarzy, że z łatwością idzie się domyślić, jak potoczą się losy protagonistów.

Nie powiem wam, o co chodzi z tym całym klubem (a nuż ktoś się jednak skusi i przeczyta Srebrnego łabędzia), nadmienię tylko, że praktyki, które są tam wspomniane, również można podpiąć pod kategorię „chore i niesmaczne”.

Gdyby chociaż styl ratował denną fabułę… Niestety i na to nie można liczyć. Powtórzenia, błędy językowe, bezsensowne, nic niewnoszące do treści opisy…

Nie zapominajmy o tym, że książka kierowana jest głównie do nastolatków i opowiada właśnie o nich. Główni bohaterowie mają naście lat i chodzą do liceum, a co sobą reprezentują? Skrajne zdeprawowanie!

Jeśli autorka chciała pokazać, że mężczyzna jest panem oraz władcą i z kobietą może zrobić dosłownie wszystko, nie wiadomo, jakby ją upodlił, ona i tak przyleci do niego z uśmiechem na twarzy, gotowa mu służyć, to jej się to udało.

NIE! NIE! I JESZCZE RAZ NIE!

Tak, gdy czytałam Srebrnego łabędzia, zdecydowanie czułam się, jakbym była w przedsionku piekła (albo już nawet gdzieś głęboko w czeluściach). Wkurza mnie przesłanie, jakie niesie ze sobą ta pozycja. Irytuje tępota bohaterów, ich brak jakiekolwiek osobowości – no chyba że liczymy dyssocjalną (pod którą nie ma nic innego). Fabuła leży i już nawet nie kwiczy, gdyż mamy tu tyle niedociągnięć, że nie sposób ich zliczyć. Jedyne, co jest tu dobre, to okładka. Okładkowe sroki, nie dajcie się jednak zwieść ładnemu opakowaniu. Nie przeczę, pomysł na książkę nie był zły, jednak wykonanie pozostawia sporo do życzenia, a tak po prawdzie – wszystko. Strasznie irytują mnie porównania grafomańskiej powieści Amo Jones do Papierowej księżniczki. Co jak co, ale Elite King’s Club  nie dorasta jej do pięt. No chyba że kręcą was zdeprawowani nastolatkowie, którzy w głowie mają tylko jedno – seks.

„Srebrny łabędź”. Dobry czy przereklamowany?

 

 

 

Tytuł: Czarny łabędź
Autorki: Amo Jones
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Ilość stron: 336
ISBN: 978-836-560-18-34

 

 

 


1 Opis ze strony Wydawnictwa Kobiecego

Patrycja Jankowska
Patrycja Jankowska
Dnie spędzam z nosem w książkach (zdecydowanie nie naukowych, a powinnam, bo oddech magisterki czuję na karku), które, jak to pięknie ujęła Monika, „osnuwają mnie delikatną mgiełką literackiej przygody”. Ponoć wiedźma – z pewnością charakterologiczna! Książki, psy, siatkówkę i góry kocham całym serduchem! W wolnym czasie łażę z aparatem gdzie się tylko da i skrobię do szuflady.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu