Gdzie ukrywa się Bóg? „Bramy Światłości” – recenzja książki

-

Maja Lidia Kossakowska po latach przerwy wznawia swój cykl anielski. W międzyczasie opublikowała kilka powieści niezwiązanych z tematyką niebiańską czy piekielną. Powrót do stworzonego dawno temu uniwersum z pewnością nastręcza problemów i budzi niepewność – zarówno u autorki, jak i czytelników. Bramy Światłości to jednak udana powieść, dająca nadzieję na równie dobry drugi tom.
Nowe krainy

Historia rozpoczyna się w momencie, gdy anielica Sereda powraca z jednej ze swoich wypraw antropologicznych i oznajmia, że wyczuła obecność Boga. Sprawujący obecnie władzę w Niebie i zaangażowani w spisek archaniołowie nie mogą dopuścić do rozprzestrzenienia się informacji o tym, że Stwórca nie przebywa w swym pałacu. Michał postanawia więc wysłać ekspedycję, w skład której ma wejść wyżej wspomniana badaczka. Przewodzić wyprawą będzie natomiast Daimon Frey, Anioł Zagłady.

O ile akcja wcześniejszych powieści tego cyklu toczyła się w Niebie lub Piekle (względnie w Limbo lub na ziemi), o tyle w najnowszej odsłonie autorka przedstawia czytelnikowi tajemnicze Strefy Poza Czasem. Jest to świat rodem z mitologii hinduskiej, pełen dziwnych stworzeń oraz nieprzewidywalnych bóstw. Również sceneria nie należy do jednolitych. Bohaterowie mogą trafić z cukierkowej krainy wprost do rzeki ognia lub zostać zamknięci pod ziemią i zmuszeni do walki ze spragnionymi ich mięsa niebezpiecznymi stworami,.

Ci sami bohaterowie, a jednak różni

W Bramach Światłości można znaleźć więcej niż jednego głównego bohatera. Po pierwsze, znaczącą rolę w całej powieści odgrywają Daimon oraz Sereda. Nie można jednak zapominać o Michale i Gabrielu, do których to autorka regularnie wraca, by pokazać czytelnikowi ich wewnętrzne rozterki i lęki. Ostatnią istotną (i dość zaskakującą) parą są Lucyfer i Asmodeusz. Wszystkie te postaci zostały przez autorkę starannie wykreowane, jednak w przypadku pierwszej dwójki można mieć pewne zastrzeżenia. Abaddon z Bram Światłości różni się bowiem charakterologicznie od Abaddona z poprzednich części cyklu. Anioł posiadający moc niszczenia światów staje się co jakiś czas bezradny, unosi się dumą lub wdaje się w dziecinne przepychanki słowne z Seredą. Wiele razy udaje mu się przeżyć jedynie dzięki pomocy swojego kompana – Boskiej Bestii o imieniu Piołun. Pomiędzy poprzednim a najnowszym tomem cyklu są co prawda cztery lata przerwy, jednak fabularnie nie czuć tej przepaści czasowej. Akcja Bram Światłości rozpoczyna się zaraz po wydarzeniach z drugiej części Zbieracza Burz, dlatego też protagonista nie powinien był nagle tak się zmienić. Również Sereda budzi pewne wątpliwości. Według początkowych opisów jest ona wielkiej klasy badaczką i autorytetem w swojej dziedzinie. Przez większość opowieści zachowuje się jednak jak rozkapryszone dziecko i posiada wyraźny kompleks władzy.

Na uwagę zasługuje postać Lucyfera, nazywanego przez wielu Lampką. Przedstawienie tej persony przez Kossakowską jest niezwykle ciekawe, gdyż czytelnik nie znajdzie w Bramach Światłości opisu (czy poprzednich tomach cyklu) strasznego i agresywnego demona. Lucyfer to nieszczęśliwy romantyk, któremu nie odpowiada sprawowanie władzy w Piekle. Co więcej, z całego serca żałuje swojego buntu oraz ma urazę do Stwórcy, iż ten nie dał mu nawet możliwości wytłumaczenia się. Na wieść o organizowanej wyprawie opuszcza więc Piekło i, anonimowo, dołącza do grupy badawczej jako tragarz, zostawiając Głębię w rękach Asmodeusza. Lampka przypomina poniekąd upadłego anioła z dramatu Joosta van den Vondela lub poematu Johna Miltona. Lucyfera Kossakowskiej nie sposób jednak potępiać czy nie lubić. Jest nieudolnym władcą, ale wszystkie przyczyny takiego stanu rzeczy zostały przez autorkę dokładnie wyjaśnione.

Ludzcy Świetliści

Przedstawiony przez Kossakowską świat jest oczywiście światem fantastycznym, jednak zawiera w sobie realistyczne elementy. Anioły, demony i bogowie w Bramach Światłości w niczym nie przypominają istot wyższych, posiadających nieskończoną wiedzę. Wręcz przeciwnie – są niezwykle ludzcy. Absorbuje ich władza oraz jej utrzymanie, cechuje ich zawistność, agresja i wulgarność. Doświadczają sytuacji stresowych, ulegają niespodziewanym wypadkom, ale również mają przyjaciół, z którymi wychodzą na piwo. Bohaterami często kierują też nieufność czy porywczość, czego zazwyczaj nie spodziewałoby się znaleźć u takich istot nadprzyrodzonych.

Z pewnością jednak nakreślenie postaci z takimi cechami charakteru działa na korzyść powieści. Dzięki temu, że protagoniści popełniają błędy oraz mają lepsze i gorsze momenty, czytelnik bardzo łatwo może się z nimi identyfikować, a co za tym idzie, zaangażować się w snutą przez Kossakowską historię. Gdyby nie miejsce rozgrywania się akcji i pewne nadprzyrodzone umiejętności bohaterów, bez trudu można by zapomnieć o fakcie, że nie są oni ludźmi.

I co dalej?!

Akcja toczy się wartko i zawiera liczne konflikty. Fabuła nie jest co prawda oryginalna, gdyż motyw aniołów i demonów pojawia się w literaturze już od jakiegoś czasu, ale fakt ten nie przeszkadza w pozytywnym odbiorze historii Kossakowskiej. Bohaterowie są realistyczni i sarkastyczni, co sprawia, że łatwo ich polubić i wczuć się w ich sytuację. Autorka kończy pierwszy tom Bram Światłości mocnym cliffhangerem, pozostawiając czytelnika z uczuciem niedosytu. Tym samym zapewnia sobie jego wierne oczekiwanie na kolejną część podróży Daimona i Seredy.

Gdzie ukrywa się Bóg? „Bramy Światłości” – recenzja książki

 

Tytuł: Bramy Światłości

Autor: Maja Lidia Kossakowska

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Ilość stron: 512

ISBN: 978-83-79642-076

Joanna Posorska
Joanna Posorska
Wielka fanka koreańskich i japońskich dram. Uzależniona od anime z potężnymi protagonistami. Miłośniczka kawy, kotów i gier planszowych.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu