„Bękarty z Południa. Był to facet, co się zowie” – recenzja komiksu

-

Opowieści z amerykańskiego Południa od zawsze mnie fascynowały. Myślę, że ta miłość zaczęła się po tym, gdy jako dziecko obejrzałam film Przeminęło z wiatrem. Nic więc w tym dziwnego, że jak tylko pojawiła się okazja, od razu przeczytałam komiks Bękarty z Południa.
This is a man’s world[1]

Pewnie wiecie, że południowa część Stanów Zjednoczonych to obszar, którego mieszkańcy charakteryzują się specyficzną mentalnością. Każdy obcy jest tam podejrzany – w końcu, jak to zwykle w tego typu społecznościach bywa, hermetyczność to podstawa. Co ciekawe, samo określenie „redneck” historycznie miało wydźwięk pejoratywny, zaś dzisiaj miano to związane jest z charakteryzującą południowców mentalnością. Stereotypowy redneck musi być twardy, nosić koszulę w kratę, kowbojski kapelusz, a jego ulubiony napój to zimne piwo. Dla mięczaków nie ma tu miejsca.

Drzewo i piorun

Główny bohater komiksu, po kilkudziesięciu latach nieobecności, przyjeżdża do rodzinnego miasta, by sprzedać dom należący do schorowanego wuja. Dopadają go jednak demony z przeszłości, ponieważ wisi nad nim widmo jego ojca, który był tu niegdyś szanowanym szeryfem. Gdy mężczyzna na własne oczy obserwuje zjawisko samosądu, nie może przejść obok niego obojętnie.

Jednak Bękarty z Południa to komiks nie tylko o wyrównywaniu rachunków, honorze i walce z niegodziwością tego świata. Ma on również wydźwięk mistyczny. W pierwszym tomie – recenzowanym w niniejszym tekście – główny bohater wyrusza na lokalne menty z kijem baseballowym, powstałym po uderzeniu pioruna w drzewo rosnące obok domu wuja. Wygląda to zatem tak, jakby sam Bóg zesłał błyskawicę, by stworzyła narzędzie niesienia boskiej sprawiedliwości.

„Bękarty z Południa. Był to facet, co się zowie” – recenzja komiksu
Porównanie wersji oryginalnej i polskiego tłumaczenia.
Kilka słów o stronie technicznej

Niestety w Bękartach z Południa tłumacz nie był w stanie wykonać swojej pracy tak, by zachować charakterystyczną mowę mieszkańców tego rejonu. W związku z tym niemożliwym jest dokładne odwzorowanie klimatu komiksu. Aczkolwiek same rysunki są bardzo proste, a surowa kreska doskonale współgra z opisywaną historią.

[1] James Brown – This is a Man’s world

„Bękarty z Południa. Był to facet, co się zowie” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Bękarty z Południa: Był to facet, co się zowie 

Autor: scenariusz Jason Aaron, rysunki Jason Latour

Wydawnictwo: Mucha Comics

Ilość stron: 128

ISBN: 978-83-61319-63-4

Wiktoria Mierzwińska
Wiktoria Mierzwińska
Crazy dog lady zakochana w Batmanie. Czyta dużo, nałogowo ogląda seriale i nie może żyć bez herbaty, czekolady i żółtego sera.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu